Nadal haftuję koralikami, choć powoli już zaczęłam wracać do sutaszowania. Uszyłam nawet bardzo wiosenne kolczyki, ale o tym niebawem, bo chyba jeszcze nie dotarły do właścicielki. Póki co mam ogromną ochotę na kolejną kolię "na okrągło", tym razem mniejszą i bardziej kolorową. Bardzo cieszę się, że moje haftowane koła się spodobały i muszę się pochwalić, że otrzymałam wyróżnienie w wyzwaniu Szuflady! A w ramach nagrody napewno uzupełnię zapasy Fire Polish, bo zostały mocno nadszarpnięte przy wyszywaniu kolii:) Tymczasem, przedstawiam małe, ale absolutnie nieskromne kolczyki z cudownymi kaboszonami ametystu.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bead embroidery. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bead embroidery. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 8 lutego 2015
piątek, 30 stycznia 2015
Wtórnie o kole
Pozostając w temacie kół chciałabym pokazać Wam kolczyki. Są one efektem eksperymentu przeprowadzonego na rivoli Swarovskiego, FP oraz eko skórce. Po dodaniu do głównych składników odrobiny kleju, nici nylonowej oraz 1/3 fiolki Toho przez 5 godzin zachodzi skomplikowana reakcja, w wyniku której formuje się wspomniane wcześniej koło. Żeby poszerzyć zakres eksperymentu dodajemy miedź (Cu) w postaci kilku zaplątanych ogniwek. Rezultat został przedstawiony na zdjęciach.
P.S. Niedawno wspominałam lekcje chemii w liceum.
poniedziałek, 26 stycznia 2015
Kryształowa moc na okrągło
Bodajże w pierwszy dzień Nowego Roku siedziałam z bliskimi przy stole i ledwo mogłam się ruszyć po zjedzeniu świąteczno-noworocznych pyszności. Toczyliśmy dyskusję - nawet nie pamiętam na jaki temat - gdy na ekranie telewizora dostrzegłam Halinkę Mlynkovą ubraną w prostą szarą sukienkę i sporych rozmiarów kryształowy, kolisty naszyjnik, który spodobał mi się tak bardzo, że musiałam stworzyć swoją wersję. Pracowałam nad nim ponad dwa tygodnie, a przez kolejny tydzień usiłowałam zrobić przyzwoite zdjęcia. Najpierw próbowałam ze światłem sztucznym, ale przy tak dużej ilości kryształów i metalicznych koralików aparat wariował, efekt: naszyjnik prześwietlony, a tło zamiast białego szarawe i w plamy. Namęczyłam się okrutnie, ale wreszcie coś tam wyszło i mogę przedstawić efekt mojej pracy.
piątek, 28 listopada 2014
Broszka
Broszka z pastylką nocy kairu stworzona specjalnie na wyzwanie w Kreatywnym Kufrze "Foto Inspiracja".
Zdjęcia, które było inspiracją kolorystyczną przy powstawaniu broszki. Autorką zdjęcia jest MrÓ.
czwartek, 30 października 2014
Czerń z czymś...
Dostałam od pewnej osoby dwa sznury dużych, brązowo-czarnych agatów wraz z prośbą o zrobienie z nich czegoś ładnego. Od początku kusiła mnie bransoleta, oczywiście dość spora i bardzo ozdobna. Przypomniałam, więc sobie o metalowej bazie, którą kupiłam wcześniej w ramach eksperymentu i przez kilka miesięcy nie miałam na nią pomysłu. Gdy tylko wróciłam do domu zabrałam się za robotę i wierzcie mi wbrew pozorom było jej dość sporo.
Bransoleta jest masywna, ciężka i sztywna przez co nie jest tak wygodna w noszeniu, jak chociażby węże szydełkowe, ale w końcu taką biżuterię zakładamy na specjalne okazje, więc można to jej wybaczyć. Na pewno spróbuję zrobić bransoletki na węższych bazach, bo jestem ogromnie ciekawa efektu.
Bransoletę zgłaszam do wyzwania "Czerń z czymś..." w Szufladzie. A korzystając z okazji pochwalę się jeszcze, co kupiłam w nagrodę za opaskę. Postawiłam na kamienie, bo ostatnio mam ich deficyt - miało być dużo, więc głównie kupiłam jadeity:
czwartek, 23 października 2014
Nagrabiłam sobie
Kurka wodna! Zajrzałam dzisiaj na bloga, patrzę na datę publikacji ostatniego posta i oczom nie mogę uwierzyć - minął prawie miesiąc. Trochę przesadziłam... Nie mam więc wyjścia i pomimo późnej pory (za kilka minut będzie 3 w nocy) piszę tego posta. Ciekawe czy uda mi się wstać dzisiaj o 6 rano?
Trochę się u mnie ostatnio dzieję, ale nie usprawiedliwia to "postowo-komentarzowych" zaniedbań, a tym bardziej opóźnień w dzierganiu nowej biżuterii. A tak bardzo chciałam wziąć udział w aktualnych wyzwaniach i chyba po raz kolejny nie zdążę.
Dzisiaj tematem będą haftowane kolczyki z jaspisem brekcja obficie otoczonym metalizowanymi koralikami Toho. Pierwszy raz wyszywałam taką formę i ciekawa jestem co o tym myślicie.
Na koniec muszę się jeszcze pochwalić, że zdobyłam nagrodę w jesiennym wyzwaniu "Szyję z sutasz.info" za opaskę z poprzedniego posta. Uwierzycie w to, że minęły już trzy tygodnie odkąd dostałam bon na zakupy i jeszcze nie zrobiłam zamówienia? Liczę na to, że jutro wreszcie będę mogła na spokojnie przysiąść do komputera i wybrać kamyki.
wtorek, 9 września 2014
Wisior z fluorytem
Fluoryt ubrałam w fiolety i oliwkowe zielenie, a żeby było trochę bardziej szlachetnie dodałam odrobinę srebrnych koralików. Wszystko zawiesiłam na skręconym sznurze herringbone.
P.S. Nadal zamiast zajmować się sutaszem, wolę wyszywać koralikami.
czwartek, 4 września 2014
Broszka z agatem botswana w sercu
Nadal ciągnie mnie do haftu koralikowego. Właśnie wyszywam spory naszyjnik, a w planach jest już bransoletka na metalowej bazie, naszyjnik z kryształami Swarovskiego, kolczyki z kroplami ametystu. A niedawno powstała broszka z agatem botswana. Tam mocno zakochałam się w tym kamieniu, że postanowiłam zostawić broszkę dla siebie.
A tutaj moja broszka zapozowała w towarzystwie przyjaciółek:
poniedziałek, 28 lipca 2014
O spełnionej prośbie
Pewnego dnia przychodzi do mnie mama odziana w takie dziwne czarne coś. Ani to sweter, ani to peleryna. Zamiast rękawów ma skrzydła, zamiast piór - sierść. Pytając się cóż to za stwór zza światów na niej przysiadł, otrzymałam odpowiedź, że to przecież świetna narzutka, dopiero co kupiona na meeega przecenie.
Meeega... taaak... - pomyślałam.
"Tylko widzisz..." - kontynuuje mama,
"... bo to trochę bezkształtne jest i jeszcze ta włochata włóczka..." - zawiesiła się, wzięła głęboki oddech i wypaliła:
"... bo mi tu trzeba taką broszkę... ładną... bo jak się zepnę - o tu w pasie - to nawet dobrze wyglądam!"
Naaawet - pomyślałam
"Dobra, w jakich kolorach chcesz tą broszkę?" - uległam.
I tak oto powstała mamina broszka z jaspisem dalmatyńczykiem. Cóż, broszkę mama nosi, nietoperzowego swetra z sierścią - nie.
środa, 2 lipca 2014
"Do bani"
Dzisiaj szybko, bo dosłownie padam na twarz. Broszka powstała na wyzwanie w Szufladzie, ale niestety nie została zgłoszona. Powód był prozaiczny - broszka nie doczekała się zdjęć. Sesję mogłam zrobić dopiero wczoraj wieczorem i jak na złość w momencie, gdy rozstawiłam namiot wyłączono prąd w całej mojej miejscowości... na kilka godzin... Jakby im było mało wyłączania prądu w Boże Ciało. To już przegięcie.
Ogólnie dzisiejszy dzień był do bani. Z samego rana przejechałam się na darmo po 20 km w jedną i drugą stronę. Miałam umówioną wizytę u lekarza, ale pani doktor tak po prostu nie przyszła sobie do pracy. Nawet nie poinformowała przychodni, więc panie z rejestracji nie zdążyły do mnie zadzwonić... A zdarzyło się to już drugi raz z rzędu. Efekt: przepisałam się do innego lekarza. Potem już było "prywatnie" do bani, więc opisywać nie będę. I oczywiście na wszystko brakuje mi w tym tygodniu czasu. Nie wspominając już nawet o lekcjach szkółki...
sobota, 28 czerwca 2014
Iduna
Na kolejne Kufrowe wyzwanie przygotowałam złotą broszkę. W jej sercu znajduje się pastylka pirytu, wokół krążą wszystkie odcienie złota jakie znalazłam w swoich koralikowych zapasach, czyli Galvanized Starlight, Galvanized Yellow Gold oraz Light Gold. Nie mogłam się oprzeć i dodałam też czarne kryształki Preciosa, które przypominają mi pestki w jabłku. Jako baza posłużyła ekoskórka w kremowym kolorze. Jak myślicie: czy gdy przypnę sobie tą broszkę do klapy marynarki stanę się nieśmiertelna jak bogowie po zjedzeniu złotych jabłek Iduny?
piątek, 28 marca 2014
Lorelei
Tradycyjnie na ostatnią chwilę kończę wyzwaniową biżuterię - tym razem "Lorelei". Zainspirował mnie najbardziej mroczny i burzliwy fragment historii, moment, gdy rycerze chcieli pojmać Lorelei. Nimfa ratując się wrzuciła do Renu perły i w tej samej chwili woda zagotowała się, zahuczała, wyłaniając dwa pieniste rumaki. W naszyjniku znalazły się więc ostre groty, niczym broń rycerzy, naturalne szare perły oraz całe mnóstwo wzburzonej wody. Centrum naszyjnika i jego bocznych elementów stanowią kianity. Wokół nich powstał "plecionko-haft" z transparentnych koralików. Wszystkie elementy połączyłam skręcanymi sznurami (tubular twisted herringbone), które przypominają fale. Dodam jeszcze, że forma naszyjnika należy do moich ulubionych - trzy elementy, w tym jeden duży, centralny, najbardziej ozdobny i dwa mniejsze po jego bokach. Całość symetryczna, układająca się blisko szyi. Niby nuda, bo taki układ to w końcu klasyk gatunku, ale mi najbardziej odpowiada.
Na koniec muszę się przyznać, że ostatnio pochłonęły mnie koraliki, a szczególnie haftowanie nimi. Jest to u mnie nowość, a jak wiecie lubię ciągle próbować nowych rzeczy. Inna sprawa jest taka, że niedawno uszyłam spory sutaszowy naszyjnik i mam chwilowo silny wstręt do sznurków. W bólach powstaje też kolejna szkółkowa lekcja - najdłuższa z dotychczasowych, ale już mi niewiele brakuje do jej skończenia, tak więc zapewne niedługo pojawi się na blogu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)