środa, 12 września 2012

Tort

Dzisiaj pochwalę się rękodziełem, ale trochę smaczniejszym niż zwykle:)

Całą historię powinnam zacząć od faktu, że jeszcze rok temu byłam całkowitym antytalenciem kulinarnym. Nie umiałam ani gotować, ani tym bardziej piec. O ile z gotowaniem sprawa za bardzo się nie zmieniła (choć się staram), tak pieczenie nie dość, że zaczęło mi wychodzić, to nawet sprawia mi przyjemność! Do spróbowania swoich sił w kuchni zmobilizował mnie mój chłopak, który w ubiegłe wakacje postanowił zrobić pierogi i stefankę! Jego pomysł był bardzo ambitny, jednak siły troszkę za małe (zabije mnie:D), w efekcie czego nerwy puściły, a ciasto na pierogi zaczęło latać ze złości po całej kuchni... Choć nie powiem, zarówno pierogi jak i stefanka były zjadliwe i nawet dobre.

Cała ta sytuacja odbiła się na mnie (strasznie dramatycznie brzmi) i postanowiłam poczynić swoje pierwsze kulinarne kroki. W ten sposób rok temu, po raz pierwszy zagniotłam ciasto i zrobiłam kruche babeczki - o dziwo naprawdę smaczne. Tak więc lepiej późno niż wcale, ale mój talent cukierniczy wreszcie się uaktywnił:)

Z czasem, nauczyłam się sporo i zaczęłam piec coraz trudniejsze ciasta. I tak oto powstał poniższy tort!




Dzieło zostało popełnione z okazji urodzin mojego lubego. Reakcja była genialna - radość pomieszana z zaskoczeniem, bo przecież od kilku lat nikt nie zrobił dla niego tortu urodzinowego.

A teraz do rzeczy:) Tort jest moją interpretacją słynnego na lubelszczyźnie Tortu Williams. Jest to tort gruszkowy z bakaliowym spodem i genialnym musem czekoladowym. Mus czekoladowy szczególnie polecam, bo stworzyłam własną wersję - bez jajek. Przepis na niego znajdziecie tylko tutaj, ponieważ jest to efekt moich poszukiwań i eksperymentów.

Jeśli ktoś ma ochotę, podaję przepis na tort:

Ciasto:
12,5 dag masła
szczypta soli
0,5 szkl. cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
3 jajka
skórka pomarańczowa
tabliczka gorzkiej czekolady
1,25 szkl. mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masło zmiksować ze szczyptą soli, cukrem i cukrem waniliowym. Gdy będzie dobrze ubite zacząć powoli dodawać jajka. Czekoladę drobno posiekać i dodać do masy razem ze skórką pomarańczy. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, dobrze wymieszać. Ciasto wlać do tortownicy (26 cm średnicy) wyłożonej papierem. Piec 30-35 minut w temp. 175 stopni Celsjusza.

Nadzienie:
4 małe gruszki
0,5 szkl. cukru

Gruszki obrać, pokroić w kostkę. W garnku zagotować 1 litr wody, dodać cukier i gruszki. Gotować przez 15 minut.

Należy również przygotować krem waniliowy, u mnie niestety z torebki, więc przepisu nie podaję.

Mus czekoladowy:
200 g czekolady gorzkiej
1 opakowanie cukru waniliowego
0,3 szkl mleka
200 g pianek marshmallow (najlepiej białych)
4 łyżki alkoholu (np. wódka, likier czekoladowy, likier gruszkowy, nalewka gruszkowa)
500 ml śmietany 36%

Czekoladę rozpuszczamy na parze. Do garnka wlewamy mleko, dodajemy cukier waniliowy i pianki. Cały czas mieszamy, do momentu aż pianki się rozpuszczą. Należy uważać, by nie zagotować pianek. Radzę podgrzać miksturę, ściągnąć z gazu i nadal mieszać wtedy nic się nie przypala, a pianki idealnie się rozpuszczają. Do rozpuszczonych pianek dodajemy alkohol, mieszamy. Następnie dodajemy małymi porcjami rozpuszczoną czekoladę, cały czas dokładnie mieszając. Studzimy powstałą miksturę. W między czasie ubijamy śmietanę, ale nie na bardzo sztywno. Gdy pianki i czekolada będą ledwo ciepłe powoli dodajemy śmietanę i delikatnie mieszamy.

Składanie tortu:
Ostudzone ciasto kroimy na pół. Dolną część układamy na paterze, nasączamy ponczem i smarujemy kremem waniliowy wymieszanym z gruszkami.

Drugą część ciasta wkładamy do tortownicy, nasączamy ponczem i wylewamy na nią mus czekoladowy. Wkładamy do lodówki do stężenia (u mnie cała noc). Po stężeniu musu oddzielamy go od brzegów tortownicy.

Na przygotowany wcześniej spód posmarowany kremem z gruszkami, nakładamy ciasto zalane musem. Dekorujemy!

A teraz moje przemyślenia związane z przepisem. Ciasto robi się szybko i łatwo, pięknie wyrasta i nie ma w nim zakalca. Jednak jest ono dość suche, więc radzę porządnie je nasączyć. Lepszym rozwiązaniem będzie upieczenie tradycyjnego biszkoptu z dodatkiem czekolady i pomarańczy. Natomiast mus jest mniej "napompowany" powietrzem niż tradycyjny zrobiony na surowych jajkach, ale ma obłędny smak i jest bardzo kremowy i delikatny. Zakochałam się w nim do tego stopnia, że jutro powstanie "pucharkowa" wersja tortu: na dno pucharka dodam trochę pokruszonych ciastek, następnie krem waniliowy i gotowane gruszki, na koniec wleję mus czekoladowy - duuużo musu:D

Mam nadzieję, że przepis komuś się przyda. Jeśli, któraś z Was pokusi się o przygotowanie tortu, w wersji tradycyjnej bądź pucharkowej, niech da znać, bo jestem strasznie ciekawa czy będzie smakowało.

Pozdrawiam:)




6 komentarzy:

  1. Piękna dekoracja tego okazałego wypieku.Gratuluję zdolności cukierniczych :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale super tort! wygląda prze-smacznie a do tego jak przeczytałam o tych musach i czekoladzie to się rozpłynęłam! na pewno kiedyś zrobię wg Twojego przepisu:D

    OdpowiedzUsuń
  3. w wiliamsie dokładnie w musie wyczuwa się kogel-mogel myślę że dodawane są utarte zółtka z cukrem na puchhhhhhhhhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o to, żeby nie robić tradycyjnego musu czekoladowego, do którego dodaje się surowe jajka. Za wszelką cenę chciałam pominąć ten składnik, bo według mnie jest to trochę ryzykowne. Stąd pomysł na użycie pianek.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...