sobota, 30 listopada 2013

Industrial - wyzwanie

Bransoletko-naszyjnik na wyzwanie "Industrial". Już po raz drugi przygotowałam formę, która może służyć zarówno za naszyjnik (noszony na dwa sposoby), jak i bransoletkę. Kulka jaspisu jest dość duża, więc odrobinę "rusza" się na nadgarstku, ale jednocześnie bardzo przyciąga uwagę swoją fakturą i kolorystyką.







czwartek, 28 listopada 2013

Kolczyki z perłami

Kolczyki wykonane na wyzwanie "Szyję z Eva Sutasz". Warunkiem było użycie choć jednej perły.

Kolczyki wykonane z pastylek ametystu oraz naturalnych śmietankowych pereł. Perły wykorzystałam trochę nietypowo, zamiast wszywać je pomiędzy pasma sutaszu użyłam ich jako podstawę koralikowej fikuśnej koronki. Bigle srebrne.

Kolczyki uszyłam z myślą o zimowej pannie młodej, która zdecydowanie nie jest przesądna:-)



Z tyłu muszę się trochę wytłumaczyć. Mimo, że końcówek sutaszu do zakrywania było mało i tak musiałam podkleić kolczyki dość dużym kawałkiem filcu, a to wszystko przez ametyst... Kręcił się strasznie i musiałam go całego podkleić żeby kolczyki nie traciły kształtu podczas noszenia.


niedziela, 24 listopada 2013

Szkółka szycia sutaszu - lekcja nr 5

Bez zbędnego gadania zapraszam Was do zapoznania się z piątą lekcją szkółki sutaszowej. Pokazuje ona jak uszyć kolejną popularną formę sutaszową, którą na potrzeby szkółki nazwałam "wachlarzem". Dowiecie się również jak połączyć ze sobą sutaszowe elementy.

Lekcję można pobrać klikają na poniższe łącze:



niedziela, 17 listopada 2013

Szkółka sutaszowa - lekcja nr 4

W dzisiejszej lekcji pokazuję jak wykończyć tył pracy oraz jakimi sposobami można zamocować bigiel lub krawatkę.

Lekcję można pobrać klikając na poniższy link:



niedziela, 10 listopada 2013

Szkółka sutaszowa - lekcja nr 3

Zapraszam do zapoznania się z trzecią lekcją szkółki sutaszowej. Tym razem skupiłam się na ozdabianiu sutaszowych elementów przy pomocy drobnych koralików. Zdobienie jest wykonywane w podstawowej formie przy użyciu dwóch sposobów tzw. murka oraz za pomocą ściegu wstecznego (za igłą). Osoby, które zajmują się beadingiem lub haftem koralikowym na pewno znają te techniki.

Lekcję można pobrać stąd:



sobota, 9 listopada 2013

Elegancja na co dzień

Po raz kolejny w tym tygodniu bransoletka koralikowa. Tym razem z delikatnym wzorem z 3 mm szklanych kuleczek. Wzór zaczerpnięty od Weraph. Do kompletu powstały malutkie beadingowe kolczyki kuleczki, mają 12 mm średnicy. Kolczyki wykonane według własnego pomysłu i wzoru.





piątek, 8 listopada 2013

Powrót sutaszu: czerwień dla miłośniczki naturalnego korala.

Tak jak w tytule za sprawą szkółki wracam do sutaszowania. Przez cały wrzesień i październik nie miałam na to cierpliwości, a przede wszystkim czasu. Powstawały więc masowo węże szydełkowe - łatwo, prosto i przyjemnie, można się przy nich zrelaksować.

Kolorystyka została narzucona - koral i czerwień. Projekt oczywiście był nieco innych, ale standardowo uległ modyfikacji w trakcie pracy. Musze przyznać, że podoba mi się ten wzór i coś mi się wydaje, że go kiedyś powtórzę.


czwartek, 7 listopada 2013

Naszyjnik czy bransoletka?

Przez zupełny przypadek powstał twór, który może być naszyjnikiem lub bransoletką. Zaczęło się od tego, że wydziergałam trochę zbyt szeroką bransoletkę, co okazało się dopiero po wklejeniu końcówek i zamocowaniu zapięcia. Chwilę pokombinowałam, dodałam łańcuszek i efekt mnie zaskoczył. Na dodatek naszyjnik może być noszony w dwóch wariantach.






środa, 6 listopada 2013

Jak Blogger psuje Wasze zdjęcia, czyli o opcji "Autokorekta" w albumie Picasa.

Temat tego posta powstał spontanicznie, można powiedzieć z potrzeby chwili. Zamieszczając zdjęcia we wczorajszym poście o bransoletkach oczom nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam jak Blogger popsuł moje zdjęcia. Już wcześniej wiedziałam, że zdjęcia zamieszczane w postach tracą jakość, ale nigdy nie przekonałam się o tym tak mocno jak wczoraj.

Te zdjęcia już znacie, są zamieszczone we wcześniejszym poście:



Robiłam je przy sztucznym świetle, więc pojawiło się trochę żółtych refleksów/plam, które szpeciły fotografię (pomimo ustawień balansu bieli). Podczas obróbki graficznej zmieniłam nasycenie kolorów (szczególnie żółtego), dzięki czemu żółte plamy stały się neutralne (szare). Poprawiłam też kontrast i jasność. Takie zdjęcia dużo bardziej mi się podobają, a także lepiej oddają właściwą kolorystykę bransoletki. Po zamieszczeniu powyższych zdjęć w treści posta ujrzałam coś takiego:



Na pierwszym zdjęciu ponownie pojawiły się żółte plamy, natomiast drugie zostało bardzo mocno przyciemnione. Masakra! W poszukiwaniu rozwiązania problemu przejrzałam wszystkie opcje Bloggera - nic. Zerknęłam więc do albumu na Picasie, w którym Blogger automatycznie zapisuje zdjęcia, które dodajemy do postów - bingo!

Okazało się, że Picasa posiada opcję "Autokorekty", która "poprawia" zdjęcia zamieszczane w albumie. Po wyłączeniu tej opcji, moje zdjęcia wróciły do swojego oryginalnego wyglądu. Następnie edytowałam mój post, usunęłam z niego zdjęcia i wstawiłam je ponownie (już po odświeżeniu). Wszystko wyglądało tak jak chciałam:-)

Jak wyłączyć "Autokorektę"?

Wchodzimy na naszą Picasę, następnie klikamy na interesujący nas album (ten, który zawiera zdjęcia z bloga). Teraz możemy wyłączyć autokorektę w całym albumie lub tylko na konkretnych zdjęciach.

Aby wyłączyć autokorektę danego zdjęcia, klikamy na nie, a następnie na "więcej" -> "autokorekta" -> "wyłącz":


Możemy też najechać kursorem na zdjęcie, w rogu pojawi się okienko poprawiania, klikamy "wyłącz" i gotowe.


Autokorektę można wyłączyć też w całym albumie. Wchodzimy do albumu, klikamy na "ptaszek" po prawej stronie ekranu, następnie wybieramy "zastosuj autokorektę" i "wyłącz". Na górze pojawia się komunikat "przywracam oryginalny wygląd zdjęć w albumie..."



Niestety sama mam problem z wyłączeniem autokorekty w albumie ze zdjęciami z bloga. Po kilku sekundach od wyświetlenia komunikatu przestaje mi działać jakiś skrypt i wszystko praktycznie się zawiesza. Myślę, że w moim przypadku wynika to z ilości zdjęć w albumie (ponad 400). Gdy wyłączałam autokorektę w albumie, w którym jest pięć zdjęć wszystko się udało. Będę musiała spróbować ponownie na lepszym komputerze z szybszym łączem internetowym - może wtedy się uda. Póki co zadowala mnie wyłączanie autokorekty na konkretnych zdjęciach.

Dodam jeszcze, że nie wszystkim zdjęciom autokorekta szkodzi. Na innych zdjęciach nie widziałam, aż tak dużej różnicy. Zdjęcia białej bransoletki zostały przeze mnie dość mocno zmodyfikowane i pewnie dlatego autokorekta "zgłupiała".

wtorek, 5 listopada 2013

Poskromiła ukośnik:)

Chyba z pół roku temu napisałam z wielką radością, że poskromiłam węża. Tym razem z dumą mogę powiedzieć, że i ukośnik nie ma już przede mną tajemnic. Choć przyznam, że pierwsze kilka rządków było wielkim rozczarowaniem. Dopiero gdy wyczułam jak bardzo ściśle robić mój ukośnik zaczął czarować. Przedstawiam pierwszy - bielutki. Koraliki mają srebrzony środek i się w nich zakochałam.




Druga bransoleta powstała z koralików w nietypowym kolorze - szarych z delikatną opalizującą powłoką. Oba ukośniki są na 10k w rzędzie.






poniedziałek, 4 listopada 2013

100 postów! Coś słodkiego i wydziergane małe co nieco.

Dzisiejszy post będzie mało robótkowy, choć to co Wam pokażę wymagało sporo roboty. Ot, taki paradoks:)

Pod koniec wakacji udało mi się odmalować pokój. Zniknęła wszechogarniająca żółć i pojawił się zimny odcień szarości, ale o tym innym razem. Jeszcze nie skończyłam wszystkiego i póki co nie będę pokazywać gołych ścian. Zmiany poza ścianami dotknęły także wszelkie durnostojki i gadżety. W koszu wylądowała między innymi wysłużona korkowa podkładka pod kubek, którą zastąpiłam taką oto:


Wydzierganie podkładki zajęło mi dokładnie pół godziny, a dodam, że dwa razy prułam mniej więcej połowę. Zrobiona oczywiście ze sznurka jutowego na grubym szydełku. Podkładka zapozowała w zestawie z pysznym latte macchiato (moje ulubione!), które podczas długiej sesji zdjęciowej wystygło i niemal straciło piankę:


Skoro jest kawusia to obowiązkowo musi być coś słodkiego:) Na urodziny zrobiłam dla narzeczonego ŚWINIĘ, a właściwie nawet nie jedną. Świnki taplały się w czekoladowym błotku na torcie...




a jedna nawet się trochę podtopiła i głośno chrumkała "pomocy!"...


inne były niekulturalne i "wypięły" się na gości...


natomiast ostatnia była bardzo zrelaksowana...


a to dlatego, że postanowiono pożreć ją jako ostatnią...


Tort mocno nasączyłam i przełożyłam owocową masą frużelinową na serku mascarpone (zużyłam 1 kg mascarpone i 1 kg mrożonych owoców!). Krem smakował jak najlepszej jakości jogurt owocowy. Pomysł na "świński" tort nie jest mój. Znalazłam zdjęcie takiej dekoracji w internecie, niestety nie jestem w stanie napisać kto ją wymyślił.

Kolejny tort powstał z okazji ważnego rodzinnego spotkania. Nic szczególnego, ale trochę pobawiłam się nową szprycą (mój prezent urodzinowy). Wzorek może nie jest powalający, bo powstawał późno w nocy, a ja nie miałam jeszcze wprawy. Zrobiłam też zbyt rzadki krem, ale nie cierpię typowego kremu maślanego, który niestety najlepiej nadaje się do robienia dekoracji:(



Ostatniego tortu pokażę tylko kawałek - tyle uchowało się do następnego dnia kiedy to znalazłam chwilę na robienie zdjęć. Ciasto nazwałam "Dziki tort tiramisu". Tiramisu to wiadomo, a "dziki" dlatego, że górny biszkopt miał wzorek w panterkę, a boki były najeżone ganache.



Tak jak napisałam na początku dzisiaj mało robótkowo, choć torty kosztowały mnie kilkanaście godzin życia. Zdradzę Wam, że jest to mój setny post, więc niech treść będzie adekwatna do okazji:)

niedziela, 3 listopada 2013

Szkółka sutaszu: Lekcja nr 2.

Na początek mam dla Was dwie wiadomości - jedną dobrą, a drugą złą. Dobra jest taka, że od środy jestem już panią magister! Powiem, że stresik był (i chyba mój żołądek najbardziej się o tym przekonał), ale to tylko dlatego, że oczywiście zawaliłam naukę i na obronę poszłam nie znając odpowiedzi na kilka pytań:-D Na dodatek stałam w korku przez 40 minut (szlag mnie trafiał) i spóźniłam się dosłownie 2 minuty. Jak się można spodziewać wyczytano mnie jako pierwszą:-D Ale nie ma tego złego... Mój promotor (akysz zły duchu) w dzień obrony na szczęście miał dobry humor, więc na tą jedną najważniejszą godzinę wróciła mu dobra wola. Podsumowując: ostatecznie nie było aż tak źle i "czwórka" porządnie mnie zaskoczyła.

Ok, teraz złe wieści. "Twórczy Nieład" przystępuje do ataku i przez najbliższe 7 dni zamierzam was zanudzać - codziennie jeden post:-D Żeby nie było, że siedzę w domu i się lenię, a na blogu nic się nie pojawia.

A teraz do najważniejszego! Zapraszam do zapoznania się z drugą lekcją sutaszowej szkółki. Tym razem (bazując na umiejętnościach z poprzedniej lekcji) pokazuję jak wszyć koralik pionowo oraz jak doszyć nowy "zawijas" do istniejącego elementu. Jeśli ktoś uszył elementy z poprzedniej lekcji i teraz nie wie co z nimi zrobić niech się nie martwi. W trzeciej lekcji pokażę jak je ozdobić drobnymi koralikami, a w czwartej jak wykończyć elementy z pierwszej i drugiej lekcji. Pamiętajcie, że robię coś w stylu internetowego kursu, a nie pojedynczych tutoriali, więc wszystko pokażę w swoim czasie.

Drugą lekcję możecie pobrać stąd:


Na wszelkie pytania i wątpliwości chętnie odpowiem w komentarzu pod tym postem, albo mailowo.


P.S. Serdecznie Wam dziękuję za to, że trzymałyście za mnie kciuki na obronie - jak widać POMOGŁO:-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...