Dostałam od pewnej osoby dwa sznury dużych, brązowo-czarnych agatów wraz z prośbą o zrobienie z nich czegoś ładnego. Od początku kusiła mnie bransoleta, oczywiście dość spora i bardzo ozdobna. Przypomniałam, więc sobie o metalowej bazie, którą kupiłam wcześniej w ramach eksperymentu i przez kilka miesięcy nie miałam na nią pomysłu. Gdy tylko wróciłam do domu zabrałam się za robotę i wierzcie mi wbrew pozorom było jej dość sporo.
Bransoleta jest masywna, ciężka i sztywna przez co nie jest tak wygodna w noszeniu, jak chociażby węże szydełkowe, ale w końcu taką biżuterię zakładamy na specjalne okazje, więc można to jej wybaczyć. Na pewno spróbuję zrobić bransoletki na węższych bazach, bo jestem ogromnie ciekawa efektu.
Bransoletę zgłaszam do wyzwania "Czerń z czymś..." w Szufladzie. A korzystając z okazji pochwalę się jeszcze, co kupiłam w nagrodę za opaskę. Postawiłam na kamienie, bo ostatnio mam ich deficyt - miało być dużo, więc głównie kupiłam jadeity: