czwartek, 12 czerwca 2014

O szyciowych wprawkach

Krzyczcie na mnie, stawiajcie jedynki i wręczajcie nagany! Na blogu ostatnio prawie nic się nie pojawia i nie jest to kwestia braku czasu czy braku natchnienia (choć z tym drugim od pewnego czasu mam znaczący problem). Dlatego należy mi się od Was porządna bura. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

Dzisiejszy post jest o szyciu. Na początek chcę się pochwalić, że umiem już obsługiwać maszynę do szycia - zarówno stębnówkę, jak i owerlok. Od dawna miałam w planach opanowanie tej umiejętności, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Przyznam się, że bodajże w lutym zakupiłam z mamą owerlok i od tamtego czasu stał sobie nieużywany, a nawet nie przetestowany czy działa. Za to stębnówkę miałam w domu już od dawna. W sumie to niezła staruszka, bo maszyna ma minimum 25 lat i nadal działa bez zarzutu (moja mama stwierdziła, że maszyna była już w domu, gdy się urodziłam, a ja całkiem niedawno skończyłam 25 lat). W ubiegłym tygodniu nie miałam już wyjścia, bo trzeba było na szybko zwęzić bluzkę na owerloku. Mama nie bardzo sobie radziła z nowoczesną maszyną (przesiadła się z tej "25-cio latki"), więc do akcji wkroczyłam ja rzucając się od razu na głęboką wodę - ścieg 4-nitkowy. Po dwóch godzinach walki z naprężaniem nitek uświadomiłam sobie dwie rzeczy:

1. należy pamiętać o opuszczaniu stopki,
2. trzeba dokładnie wkładać nitkę pomiędzy talerzyki znajdujące się przy pokrętle do ustawiania naprężania.

Resztę robiłam dobrze. Głupie błędy - prawda? Sama się z siebie śmiałam.

Dalej poszło już łatwiej (bluzkę oczywiście udało się zwęzić): 

ścieg 3-nitkowy - łatwizna, opanowany!
25-cio letnia stębnówka - opanowana!

Przede mną jeszcze ścieg rolujący na owerloku, ale tą sztukę zostawiam sobie na później.

Posiadając nowe umiejętności w międzyczasie zabrałam się za szycie spodni. Tak to wygląda przy pracy na owerloku:

Niestety zdjęcie kiepskiej jakości, ciemne, bo tymczasowo maszynę
ustawiłam na stole w jadalni i jak widać z tyłu jest okno.
A tutaj nasz zabytek. Jest strasznie ciężka i trudno ją gdziekolwiek
przenieść, więc do zdjęcia zapozowała w domowej graciarni.
Już niewiele mi brakuje do skończenia spodni. Muszę tylko wszyć zamek oraz podwinąć nogawki i moje ukochane spodnie typu palazzo będą gotowe.

Mam nadzieję, że lubicie takie "warsztatowe posty", bo po prostu musiałam się pochwalić tym, że zaczynam moją szyciową przygodę.

7 komentarzy:

  1. Fantastycznie, że zabrałaś się za szycie! :) Zazdroszczę, bo ja też kiedyś planuję opanować tę machinę, a mam w domu jeszcze taką starą, radziecką i zieloną :P Życzę powodzenia przy wykańczaniu spodni! Pozdrawiam, S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia zatem! I czekamy na efekty nowej fascynacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taką maszynę jak na poniższym zdjęciu ma moja mama - tylko w zielonej skrzyni :) To porządny sprzęt, który będzie służył jeszcze wiele lat - tylko go czyścić, oliwić i od czasu do czasu regulować.. Nie na plastikowych podzespołach, jak nowsze egzemplarze :)
    Przy okazji - stebnówka to maszyna, która szyje tylko ściegiem prostym, w ogóle nie ma zygzaka... Przynajmniej tyle wiem od mamy krawcowej :)
    Ale ja się w sumie nie znam - wychowałam się przy maszynie, moje dzieci również zasypiały przy turkocie maszyn, bo mama miała warsztat za ścianą, siostra również krawcowa - a ja tylko umiem sprzęt obsługiwać - podziwiam wszystkich, którzy szyć potrafią :) Trzymam więc kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie udało mi się wszyć zamek:-) Z tą "stebnówką" to nie wiedziałam. Spotkałam się z nazwą w necie i tak nazwałam swoją maszynę, mimo, że na pewno oprócz ściegu prostego, ma też zygzak i może coś jeszcze. Widzę, że sporo rzeczy muszę się nauczyć.

      Usuń
  4. Sama jestem od niedawna posiadaczką maszyny do szycia ale jak na razie udało mi się jedynie pocerować robocze jeansy męża i w jednej ze swoich bluzek podszyć rękawki (w oryginale miały gumkę a ja chciałam bez, więc gumkę wyprułam i podłożyłam standardowo). Jeszcze próbowałam naszyć dużą łatę na poszwę od kołdry ale ten mój maszynowy wybryk pozostawi.ę bez komentarza. Na weekend plan przeglądu szafy - może znajdzie się coś do przeróbek, na których będę mogła ćwiczyć. Życzę owocnej nauki szycia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam sobie maszynę by móc wreszcie nauczyć się szyć ale jak do tej pory jeszcze ani razu do niej usiadłam a w szafie czeka tyle ubrań które szkoda mi wyrzucić bo chciałam je jakoś przerobić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się rok zbierałam, ale mi się spodobało i w tym tygodniu zrobię napad na sklepy z tkaninami, bo mam kilka pomysłów. Tak więc zachęcam do spróbowania, bo wciąga:)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...