Piszę szybko, bo nie mam siły. Przyznam się, że bezsenna noc za mną, ale przynajmniej wymęczyłam dwa projekty a studia, więc mi trochę ulżyło. Teraz tylko muszę dokończyć rozdział magisterki i będę miała tyle wolnego czasu, że pewnie aż mi się znudzi:)
Wydłużone ferie najprawdopodobniej spożytkuję na szyciu sutaszu. Kurczę... mam tyle pomysłów i niestety materiały na wykończeniu. A już w szczególności brakuje mi sznurków:( Wiecie jak to jest: człowiek się dwa miesiące zbiera, żeby zrobić zamówienie na przydasie, ale w międzyczasie ciągle znajduje jakieś pilniejsze wydatki. Tak jak na przykład mój "samochodzik". Lubię tą kupę złomu i niestety elektroniki:/, ale jak za tydzień/dwa wyślę ją na rekonwalescencję do mechanika to już mi tak wesoło nie będzie... Skubaniec wymyślił sobie, że ma jakiś błąd silnika i czasami traci na kilka sekund moc. Aż się boję jaką dziwną usterkę zdiagnozują i ile będzie kosztować naprawa. Także sznurki, ach kolorowe, cudne... bye, bye...
Trochę się wyżaliłam. Wiem, strasznie narzekam, mnóstwo osób mi to mówiło:D
Ok, do rzeczy, bo post powinien się ukazać już kilka dni temu (czyste lenistwo). Pamiętacie jeszcze moje Puzzlowe Candy? Nagrodę, czyli szydełkową chustę wygrała Agnieszka z bloga Koralik niejedno ma imię. Wykonanie chusty trochę przeciągnęło się w czasie, głównie przez brak odpowiedniej włóczki, ale na szczęście Agnieszka była cierpliwa i nie nakrzyczała na mnie za zwłokę:)
Ostatecznie powstała ogromna chusta (nie mierzyłam, ale na oko ma jakieś 2 metry szerokości) w energetycznym kolorze fuksji. Agnieszka napisała mi, że co prawda uwielbia kolory ziemi, ale jak już wygrała to chce zaszaleć z kolorem - bardzo mi się to podejście spodobało! Powiem szczerze, że sama nigdy nie kupiłabym włóczki w takim kolorze, bo nie przepadam za różowym, jednak sama siebie zaskoczyłam i jakoś mi tęskno do nitki o intensywnej barwie na szydełku.
Chusta jest wykonana z włóczki Shetland YarnArt (30% wełny i 70% akrylu), robiona na szydełku nr 5. Jeśli któraś z Was będzie potrzebowała włóczki z domieszką wełny to gorąco ją polecam. Jest bardzo miękka i nie gryzie. Poprzednią chustę wykonałam z Oliwii, skład niby taki sam, ale włóczka była znacznie gorszej jakości.
Niestety zdjęcia robiłam na szybko i przy słabym oświetleniu, dlatego kolory trochę przekłamane. Nie miałam też modelki:(
Przed wysłaniem musiałam prezent trochę przyozdobić:
Po wydzierganiu chusty okazało się, że zostało mi sporo włóczki, więc zrobiłam mitenki do kompletu. Wzór wzięłam z głowy, ale wyszły fajnie. Nawet trafiłam z rozmiarem!
Do prezentu dodałam jako "gratis za zwłokę" dwie broszki z tego posta. Prezenty bardzo się spodobały, Agnieszka pisała mi, że postara się zrobić fotorelację u siebie na blogu, więc zaglądajcie do niej.
P.S. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod postem z naszyjnikiem. Było mi bardzo miło przeczytać tak wiele pozytywnych opinii. Takie sytuacje niesamowicie nakręcają do tworzenia nowych rzeczy!
:) Zgadnij, czego dwa metry grzeje mi teraz plecy? Jeszcze raz dziękuję za wszystkie prezenty.
OdpowiedzUsuńA w nudę z nadmiaru wolnego czasu jakoś u Ciebie nie wierzę :D
Za to czekam na efekty tego nadmiaru czasu
Pozdrawiam ciepło
Oczywiście że pamiętam że nie wygrałam candy puzlowego ;)Chusta w tym kolorze wygląda naprawdę obłędnie, cudowna jest,a mitenki jak Ci ładnie wyszly, fajnie wyglada ten kwadratowy wzór na nich :D :D
OdpowiedzUsuńAle cudna ta chusta, kolor też nie mój, ale sama myśl o otuleniu się takim dziełem jest miła:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń