Już dawno, dawno temu wymyśliłam sobie żeby zapleść sutasz tak jak to się kiedyś robiło z filofunami. O dziwo efekt mnie bardzo mile zaskoczył. W jeden wieczór powstały aż cztery bransoletki. Żeby było bardziej "na czasie" dodałam kawałki grubego łańcuszka. Poza tym ostatnio do wszystkiego dodaję łańcuch:) Pierwsza bransoletka poleciała jako wymiankowy prezent do AnetyA, możecie zobaczyć ją w tym poście. Reszta czekała na zrobienie zdjęć. Niestety bransolety dość kapryśnie do nich pozowały, w ciągu miesiąca zrobiłam chyba cztery sesje i żadna nie była zbyt udana. Trudno. Nie mam już cierpliwości żeby robić kolejną.
Ładne, a łańcuch bardzo pasuje! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Też je lubię wyplatać w zasadzie z wszystkiego, ale z sutaszu chyba splot najlepiej się trzyma:)
OdpowiedzUsuńta środkowa wymiata :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, bransoletki wyglądają bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł, wyszedł ciekawy efekt :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszły:)
OdpowiedzUsuńCześć, robisz tak piękne rzeczy, że powinnaś wziąć udział w tym konkursie. Wystarczy, że wyślesz zdjęcie jedengo ze swoich cudeniek, a możesz pojechać do Włoch.
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozdrawiam
https://www.facebook.com/KsiazkoSfera?sk=app_438403016253838&app_data
Niesamowite :) Filofany niesutaszowe nie umywają się do Twoich :) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, ciekawie to wygląda, pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńniesamowicie innowacyjny pomysł, biorąc pod uwagę to, że obserwuje Pani mojego bloga, a kolie z sutaszowych filofunów zaczęłam robić jeszcze w zeszłym roku...
OdpowiedzUsuńNiestety myli Pani pojęcie "innowacji" z pojęciem "nowoczesności". W swoim poście nie pisałam, że moje bransoletki są innowacyjne - napisałam, że są nowoczesne, a to zupełnie co innego i wiem o czym mówię ponieważ właśnie jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej z "innowacyjnością" w tytule. Tym sposobem zaplatania sutaszu nie odkryła Pani Ameryki, nie wymyśliła Pani w jaki sposób wyplatać. Filofuny plotłam już w szkole podstawowej (jak pewnie większość z nas). Wykonywałam je wtedy tradycyjnie z plastikowych rurek, robiłam breloczki i bransoletki właśnie. Poza tym pamiętam, że próbowałam też wyplatać filofuny z muliny, czyli z tego co akurat miałam pod ręką (o sutaszu wówczas nie słyszałam). Dodam jeszcze, że sama Pani pisała na blogu, że swoją kolie stworzyła na wzór kolii podpatrzonej na pokazie Valentino z 2009 roku... Więc gdzie tu mowa o innowacyjności i o kopiowaniu pomysłu (bo sądzę, że chociaż nie jest wprost napisane, ale o to Pani chodzi)?
Usuńależ fajne! Cała moja podstawówka :) Nie pomyślałabym, że można je jeszcze wykorzystać w tak dzisiejszy sposób :)
OdpowiedzUsuńJE. To znaczy ideę ich zaplatania ;)
Usuń