Dzisiejszy post będzie mało robótkowy, choć to co Wam pokażę wymagało sporo roboty. Ot, taki paradoks:)
Pod koniec wakacji udało mi się odmalować pokój. Zniknęła wszechogarniająca żółć i pojawił się zimny odcień szarości, ale o tym innym razem. Jeszcze nie skończyłam wszystkiego i póki co nie będę pokazywać gołych ścian. Zmiany poza ścianami dotknęły także wszelkie durnostojki i gadżety. W koszu wylądowała między innymi wysłużona korkowa podkładka pod kubek, którą zastąpiłam taką oto:
Wydzierganie podkładki zajęło mi dokładnie pół godziny, a dodam, że dwa razy prułam mniej więcej połowę. Zrobiona oczywiście ze sznurka jutowego na grubym szydełku. Podkładka zapozowała w zestawie z pysznym latte macchiato (moje ulubione!), które podczas długiej sesji zdjęciowej wystygło i niemal straciło piankę:
Skoro jest kawusia to obowiązkowo musi być coś słodkiego:) Na urodziny zrobiłam dla narzeczonego ŚWINIĘ, a właściwie nawet nie jedną. Świnki taplały się w czekoladowym błotku na torcie...
a jedna nawet się trochę podtopiła i głośno chrumkała "pomocy!"...
natomiast ostatnia była bardzo zrelaksowana...
a to dlatego, że postanowiono pożreć ją jako ostatnią...
Tort mocno nasączyłam i przełożyłam owocową masą frużelinową na serku mascarpone (zużyłam 1 kg mascarpone i 1 kg mrożonych owoców!). Krem smakował jak najlepszej jakości jogurt owocowy. Pomysł na "świński" tort nie jest mój. Znalazłam zdjęcie takiej dekoracji w internecie, niestety nie jestem w stanie napisać kto ją wymyślił.
Kolejny tort powstał z okazji ważnego rodzinnego spotkania. Nic szczególnego, ale trochę pobawiłam się nową szprycą (mój prezent urodzinowy). Wzorek może nie jest powalający, bo powstawał późno w nocy, a ja nie miałam jeszcze wprawy. Zrobiłam też zbyt rzadki krem, ale nie cierpię typowego kremu maślanego, który niestety najlepiej nadaje się do robienia dekoracji:(
Ostatniego tortu pokażę tylko kawałek - tyle uchowało się do następnego dnia kiedy to znalazłam chwilę na robienie zdjęć. Ciasto nazwałam "Dziki tort tiramisu". Tiramisu to wiadomo, a "dziki" dlatego, że górny biszkopt miał wzorek w panterkę, a boki były najeżone ganache.
Tak jak napisałam na początku dzisiaj mało robótkowo, choć torty kosztowały mnie kilkanaście godzin życia. Zdradzę Wam, że jest to mój setny post, więc niech treść będzie adekwatna do okazji:)
Piękne ciasta! podziwiam...
OdpowiedzUsuńa z czego są zrobione świnie? :)
Z masy cukrowej (lukier plastyczny, fondant) - cukier puder, żelatyna, glukoza, jako barwnik sok z wiśni. Jest mnóstwo przepisów w internecie.
UsuńGratuluję i podziwiam:-)
OdpowiedzUsuńTakie zdolności to tylko cukiernie otwierać:)
OdpowiedzUsuńAle smakowitości:)
OdpowiedzUsuńBoskie te świnki...zwłaszcza nurkujące;-)
OdpowiedzUsuńMnie one rozwaliły totalnie! Jak inną świnkę ;)
UsuńGratki setki :)
Buźka
genialne torty, szczególnie świnkowy !:)
OdpowiedzUsuńŚwinki pierwsza klasa :-)
OdpowiedzUsuńah jaki piękny tort ;)
OdpowiedzUsuńjaki piękny i na pewno pyszny tort ! patrząc już widzie te uśmiechy osób które go kosztują :)
OdpowiedzUsuń